08 marca

"Jeden z wszystkich, wszyscy z jednego"!*


Arahon Caranza Martenez Y'Grenata Y'Barratora jest przekwitającym już powoli szermierzem. Za dnia jest średnio zamożnym nauczycielem szermierki mało utalentowanych uczniów, nocą wykonuje szemrane zlecenia, które niejednokrotnie wymagają użycia rapiera. Po jednym z takich zleceń, które okazuje się być pułapką, Arahon chce wyrównać rachunki ze swoim promotorem, sprawy przybierają jednak nieoczekiwany obrót - szermierz wplątuję się w aferę, która zaważy o losach nie tylko tego świata... 

W Serivie, mieście Południa, podczas pory długich cieni wyjście na ulicę wymaga wzmożonej uwagi. Każde otarcie się chociaż o czyjś cień może spowodować połączenie lub stać się bramą do tajemniczej cieńprzestrzeni, po której w miarę sprawnie poruszać się potrafią jedynie cieńmistrzowie (jednak i oni nie znają najgłębszych jej zakamarków). Na tronie Vastylii zasiada król Hermenez, który większość swojego życia spędził w niewoli, przetrzymywany w ciemnych piwnicach Unii Północnej, młodszy syn Leona II. Władca jest zamknięty i nieobecny. A jednak to wizerunek jego cienia zmieni losy świata - stworzony przez uczonego Holbranvera cienioryt (jego nowy wynalazek) przedstawia świetlistą, piękną postać, od której nie można oderwać wzroku. 

"A ludzie nie żyją przecież samotnie, wszyscy są częścią wielu układów, rodów, stronnictw, mają przyjaciół. Od każdego z nas rozchodzi się we wszystkie strony całą pajęczyna. Wycinasz człowieka z serca tej pajęczyny, a ona zaczyna się pruć. Nitki rozchodzą się na boki: rodzina w żałobie, osierocone dzieci, pragnący zemsty bracia, zranieni kochankowie."

Rzeczywistość stworzona przez Krzysztofa Piskorskiego czaruje, zastanawia, wprawia w podziw. Świat jasny i cieńsprzestrzeń, tak różne od siebie, a jednak równoległe, na początku wydają się całkiem niezgłębione i niezrozumiałe - jednak z czasem autor odkrywa coraz więcej kart, tłumaczy, dlaczego w Serivie część porachunków można załatwić tylko nocą, a niektórzy cudzoziemcy mówią o sobie w liczbie mnogiej. Czym jest cienioryt i Żebra, jak funkcjonuje cieńprzestrzeń (i co to w ogóle jest), kim jest Hebanowa Pani? Z czasem świat cieni staje się jakby jaśniejszy i bardziej przejrzysty. Dalej jednak nie traci głębi i intensywności. 

Powieść Piskorskiego nie jest jednak tylko utworem fantastycznym - to także pełna przygody historia rodem z Trzech muszkieterów, w której krzyżują się najwybitniejsze szpady Serivy. Autor tak pięknie potrafi opisywać sceny pojedynków! Moje serce szczególnie mocniej zabiło w Casa Viletta - najchętniej przywołałabym tu rozległy fragment tej walki, ale są to przynajmniej cztery strony ciągłego wstrzymywania oddechu. Więc może przytoczę tylko skromną część - jest coś w tej scenie pełnej zarazem krwi i gracji, a nawet pewnej oschłości, choć nie brakuje w niej i emocji:

"Zanurkował pod ciosem rapiera Beneddito Scorzy i uderzeniem lewaka w gardło zakończył życie tego florentyńskiego najemnika o śniadej twarzy i anielskim głosie, który słynął z rzewnych piosenek o północnych wojnach, śpiewanych wieczorem przy winie. Teraz z jego gardła, które tyle razy zachwycało słuchaczy, dobył się tylko bulgot i chlusnęła krew (...). Pyzate amorki ze sklepienia przypatrywały się ciekawie, gdy po krótkiej wymianie ciosów rozciął gardło szóstego strażnika - Aurelia Ramona, siwiejącego najmity, który przynosił Sanne jabłka z ogrodu." 

Zauważam tu pewien fenomen - autor w swojej książce wyraźnie podkreśla wartość ludzkiego życia. Każdego życia. Nawet tych, którzy walczą przeciw Arahonowi, szermierz traktuje z szacunkiem. A narrator uzupełnia ich historie - pokazuje, że każdy zabity to indywidualna historia, osobowość, jego bliscy. W ten sposób każda wygrana Y'Barratora tak naprawdę jest przegraną, bo niesie za sobą ofiary. Pada też niezapisane pytanie: czym różnią się od siebie walczące strony i kto ma większe prawo do życia? Myślę, że właśnie te motywy moralno-humanistyczne najwyraźniej odróżniają Cienoryt od takiego choćby dzieła Aleksandra Dumasa (chociaż i ono jest niezaprzeczalnie genialne).

"Historie mają bowiem do siebie to, że można je spisać z więcej niż jednego punktu widzenia. Są ja wielościan z kolorowego szkła, do którego można zajrzeć przez każdy z boków i za każdym razem zobaczymy co innego."

Arahon jest postacią dla mnie fascynującą - to rycerz z krwi i kości, który najwyżej w swojej hierarchii wartości stawia oczywiście honor. Choć i wygrane honorowo pojedynki nie dają mu radości - twarze zabitych śnią mu się po nocach. Jego życie ogólnie jest skomplikowane - kiedyś bohater, ceniony szermierz, z grupą przyjaciół, potem zabójca swojego szermierczego wroga i przyjaciel jego żony, której syn prawdopodobnie kiedyś będzie chciał się na nim zemścić za stratę ojca (na razie nie wie, kto stoi za morderstwem Vincenza). Teraz jeden z głównych bohaterów światowej afery.

Także inne postacie zyskują sympatię lub niechęć czytelnika. Moją mistrzynią bezapelacyjnie została Ioranda, czyli wdowa po zabitym przez Arahona Vincenzie. Błyskotliwa, elegancka i dumna w jakieś nieuchwytny sposób (a dorabiała przecież jako prostytutka po śmierci męża). Ciekawa jest też postać Legion (uwaga, to kobieta!) - już samo jej imię budzi raczej mało pozytywne skojarzenia, bo i rzeczywiście ma ona w sobie coś z diablicy (i mówi o sobie 'my'). Jest to kobieta-niekobieta konkretu i twardych zasad. Moje serduszko kazało mi też polubić Czarnego Księcia i troszeczkę opornie, ale jednak w końcu przekonało się do Holbranvera.

Ciekawa jest też postać narratora, który z początku nie chce nam się ujawnić i dopiero później poznajemy jego tożsamość. Najpierw snuje on opowieść pełną szermierczych pojedynków, przeciwności losu i barwnych postaci, potem historia gwałtownie zmienia swój bieg. Cieniorytu nie da się przewidzieć - autor pozornie wykorzystuje znane nam z literatury schematy i konwencje, ale zmienia je na swoją modłę, trochę się nimi bawi, czasem odrzuca. Dostajemy mieszankę wybuchową, wciągającą, żywą powieść z niebywałym, troszkę niedomkniętym zakończeniem.

Wydaje mi się, że Piskorski lubi tworzyć takie hybrydy różnych gatunków i tematów. Łączy kulturę epok dawnych z fantastyką i absolutnie rewelacyjnie mu to wychodzi! Widać to w powieści Czterdzieści i cztery, w której wykorzystuje postacie polskiego i europejskiego romantyzmu (Mickiewicz, Słowacki, Byron, cudowna Emilia Plater) i tworzy nowy, oryginalny, alternatywny świat. To samo dzieje się właśnie w Cieniorycie - nutka szermierki, francuskich mistrzów szpady, ale hiszpańskiej kultury (te nazwiska, choć zmyślone, przywodzą na myśl trochę Hiszpanię, prawda?) i genialny świat cieni. Tym, którzy szukają w literaturze czegoś nowego i równocześnie chcą wciągnąć się w zapierającą dech przygodę - polecam.

*Nie, to nie błąd.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Ballady bezludne , Blogger